Serwujemy swoją tożsamość na tacy w imię komentarzy i polubień

4 maja 2020

„To jest (i zawsze będzie darmowe)”. Tak brzmiało hasło, którym promował się Facebook wśród użytkowników. Jak się okazało cyfrowy gigant mijał się z prawdą, gdyż za usługę, którą świadczy płaci każdy z użytkowników.

Wielu z Was zadaje sobie pewnie pytanie: „Jak? Przecież korzystam z Facebooka i nie płacę za to ani grosza”. Owszem, korzystanie z Facebooka nie wymaga od nas uiszczania jakichkolwiek opłat wyrażonych w pieniądzu. Płacimy natomiast czymś, co dla wielu z nas może być znacznie cenniejsze – tożsamością, a konkretnie danymi osobowymi.

Dotychczas opinia publiczna, a nawet osoby zagłębione w temat ochrony danych osobowych, niespecjalnie przejmowały się tym jak tzw. digital companies takie jak Google, Facebook, czy też Apple wykorzystywały nasze dane. Na szczęście sytuacja jest rozwojowa i kolejne organy i instytucje zaczynają zwracać uwagę na istotę ochrony naszej tożsamości i tego jak niebezpiecznym orężem dysponują cyfrowi giganci.

Używając smartfona, podróżując, przeglądając oferty, a czasami nawet rozmawiając dostarczamy cyfrowym korporacjom niezliczoną ilość informacji na temat naszego życia. Nawet zamieszczanie zdjęcia lub użycie jednego konkretnego słowa może zostać wykorzystane w nie do końca znanych nam celach.

Użytkownicy na ogół nie mają świadomości jak dużo informacji, które przekazują jest wykorzystywane. A jeśli taką świadomość mają, to bardzo często nie przywiązują do tego wagi godząc się jednocześnie na taki stan rzeczy byle tylko otrzymać dostęp do platformy, z której chcą korzystać.

To bardzo niebezpieczne podejście, które pozwala cyfrowym korporacjom na zbieranie informacji o naszych upodobaniach, nawykach, o naszym życiu. To z kolei sprawia, że wąska grupa przedsiębiorstw mająca monopolistyczną pozycję może lub już dysponuje informacjami, które dla wielu mogą być bardzo cenne.

Kiedyś jednym z kluczy do osiągnięcia sukcesu był kapitał. Dziś kapitał można uzyskać w banku lub na giełdzie praktycznie za darmo. Kluczowe stały się natomiast informacje, które wpływają na stan naszej wiedzy. To wiedza sprawia, że jesteśmy konkurencyjni, mamy więcej do zaoferowania, a tym samym mamy silniejszą pozycję przetargową np. jako pracownicy. W oparciu o ten sam model działają cyfrowe korporacje, które mają olbrzymią bazę informacji, a co za tym idzie olbrzymią wiedzę na temat naszego życia. Zebrane i dobrze przeanalizowane dane pozwalają im bardzo skutecznie wpływać m.in. na nasze nawyki zakupowe dzięki odpowiedniemu dostosowaniu reklam.

Cyfrowe korporacje dysponują informacjami, które dla wielu rządów lub władców byłyby bezcenne. Z tą różnicą, że takie praktyki ze strony władzy byłyby przez społeczeństwo absolutnie nieakceptowalne i piętnowane. Natomiast zbieranie wrażliwych informacji przez cyfrowe korporacje jest przez ludzi jak najbardziej akceptowalne i to w imię dostępu do platformy, z której akurat chcemy skorzystać. To nic innego jak podwójne standardy.

Powyższy przykład pokazuje jak ważne jest budowanie świadomości społecznej na temat znaczenia danych, które udostępniamy. Przede wszystkim na tej płaszczyźnie powinny zadziałać instytucje państwa, które mają największą moc do walki z nieuczciwymi praktykami cyfrowych korporacji. Przykład z Włoch pokazuje, że jest to możliwe. Tamtejszy urząd antymonopolowy wszczął postępowanie wobec Facebooka, w efekcie którego amerykański gigant otrzymał karę 10 milionów euro za dwa przewinienia:

  1. Nieuczciwe   praktyki   rynkowe   wprowadzające   w   błąd,   polegające   na niejasnym   i   niekompletnym   komunikowaniu   komercyjnego   wykorzystania   danych   użytkownika-konsumenta;
  2. Agresywne praktyki rynkowe w postaci domyślnego transferu danych między platformą a stronami  trzecimi  (aplikacjami,  stronami internetowymi).   

Korporacja odwołała się jednak do Okręgowego Sądu Administracyjnego w Lacjum, który uznał, że kara w oparciu o zarzuty z punktu 1. jest zasadna, podczas gdy kara w oparciu o zarzuty z punktu 2. była niezasadna. Tym samym zmniejszył karę do 5 mln euro karząc korporację, tylko za przewinienia zawarte w punkcie 1.

To pokazuje, że można skutecznie walczyć z nieuczciwymi praktykami rynkowych monopolistów, którzy nierzadko działają w przeświadczeniu o swojej bezkarności. Do tego trzeba jednak jasnych i sprecyzowanych działań organów kontrolnych takich jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Urząd Ochrony Danych Osobowych. To dwie główne instytucje, które mogą w odpowiedni sposób kontrolować poczynania takich firma jak Facebook, Google, czy też Apple. Trzeba im tylko dostarczyć odpowiednich narzędzi, dzięki którym będą mogły skutecznie kontrolować i egzekwować zmiany.

Same instytucje nie wystarczą, potrzebne jest również budowanie świadomości społecznej m.in. na temat naszych danych osobowych. Możemy mieć najlepszą straż pożarną na świecie i nie uchroni nas ona przed stratami jeśli społeczeństwo nie będzie wiedzieć, że wypalanie traw jest szkodliwe i niebezpieczne.

Podobnie jest z UOKIK i UODO. To instytucje, które muszą mieć uprawnienia i kompetencje, jednak ludzie sami również muszą mieć świadomość jak istotne są ich dane osobowe, których anonimizacja pozwala im na zachowanie chociaż krzty anonimowości. Dlatego oprócz finansowania kampanii społecznych i edukacyjnych regulatorzy powinni mieć możliwość nakazywania cyfrowym korporacjom prostego i wyraźnego informowania użytkowników w odpowiedni sposób co dzieje się z ich danymi osobowymi. Dzięki temu będzie to transparentny proceder, który pozwoli na poszanowanie praw konsumenta, które obecnie są bardzo mocno naginane, a nawet łamane.

Jest powszechne przeświadczenie o tym, że korzystanie z platform cyfrowych jest darmowe. Nie jest i mnóstwo ludzi nie ma o tym pojęcia. Obecnie na tej płaszczyźnie jest bardzo wiele do zrobienia. Oprócz rozbicia cyfrowych monopolistów konieczna jest rygorystyczna kontrola ich działań. Dzięki temu korporacje dwa razy się zastanowią nim podejmą konkretne kroki.

Przed nami długa droga do cyfrowej suwerenności, ale nie jest to cel nieosiągalny. Konieczne do tego są dwie rzeczy: silne instytucje kontrolujące oraz świadomość społeczna. Tylko tyle i aż tyle.